23.04.2013, znów niespokojna noc


Pamiętacie dziewczynkę o której życie walczyliśmy przed kilkoma dniami? Zmarła. Wczoraj wczesnym popołudniem, w bardzo dziwnych okolicznościach, zmarła. Dla wszystkich był to szok. Tak bardzo się staraliśmy. Już wszystko było na dobrej drodze…

Wczoraj wieczorem odbyło się Place ti kwa, czyli coś jak stypa poprzedzająca pogrzeb, ale w bardziej radosnej wersji. Ludzie bawili się kilka godzin, byli tam prawie wszyscy nasi pielęgniarze, w oddali słyszeliśmy muzykę. My jak zawsze próbowaliśmy porozmawiać  z bliskimi przez Internet. O 22:00 wyłączyłam komputer i usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu. Wyjrzałam z pokoju. Papa wszędzie gasił światła.

Nasz stróż nocny doniósł mu, że 4 km od nas, do wioski gdzie odbywa się Place ti kwa, przyjechała Seleka. Dwóch gości zostawiło motory w innym miejscu i podeszli do zgromadzonych ludzi na nogach. Nikt ich nie zauważył, nikt się ich nie spodziewał. Dopiero kiedy jakieś dzieci zaalarmowały dorosłych, dopiero kiedy rebelianci zaczęli strzelać w powietrze zaraz obok nich, wszyscy uwierzyli.

Przyszli zabrać motory. Jeden z muzułmanów wskazał na dwa i powiedział, że należą do niego. Dali mu spokój. Nasz pielęgniarz nie miał tyle szczęścia. Nie chciał oddać motoru, nie chciał jechać z nimi (chcieli żeby ktoś ich pokierował, żeby im wskazał rządowe samochody, znowu…), zaczęli się szarpać. Motor zabrali. Jego w końcu zostawili w spokoju.

Kiedy jednak emocje trochę opadły, chłopak zdał sobie sprawę ile miał szczęścia, przecież był o włos od śmierci.  Co to dla rebeliantów za problem sięgnąć po broń i znów wystrzelić? Tym razem już nie w powietrze. Boże! Znów zadziałałeś w naszej ochronie!

Wszyscy uczestnicy stypy przerażeni uciekli w las i tam już całą noc pozostali. Seleka wróciła do swojej bazy – 30 km od nas.

My w czasie całej „akcji” siedzieliśmy na werandzie w zupełnych ciemnościach. Komputery schowane, wzrok wpatrzony w dal. Ela stwierdziła, że tyle co zdążymy odzyskać choćby namiastkę spokoju, znów coś się dzieje, znów to samo.

Poszliśmy w końcu spać. Nasłuchując.

Rano w szpitalu zobaczyłam jak bardzo wszyscy pielęgniarze są zmęczeni. Uciekali, chowali się, większość całą noc nie zmrużyła oka. Bardzo to przeżyli. Wielu pacjentów wróciło do lasu. Znów.

Błędne koło. Błędne diabelskie koło. A my pośrodku tego wszystkiego.

////////////// 20:00
Właśnie dowiedzieliśmy się, że po wiosce kręcił się rebeliant w cywilu. Podobno mają dzisiaj wrócić. Znów niespokojna noc?

Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim. 

1 komentarz:

  1. Witajcie. Dzisiaj w Katedrze w Przemyślu została odprawiona Msza św. w intencji ks.Wojciecha Luli z SMA. Modlitwa obejmowała również wszystkich w RCA jak również intencję pokoju w RCA. Znamienne były dla mnie słowa psalmu z liturgii:
    "Odmień znowu nasz los, Panie, *
    jak odmieniasz strumienie na Południu.
    Ci, którzy we łzach sieją, *
    żąć będą w radości."
    Niech słowa te będą dla Was pokrzepieniem i Waszym pokojem. Z modlitewną pamięcią Bogdan

    OdpowiedzUsuń