Pamiętacie dziewczynkę o której
życie walczyliśmy przed kilkoma dniami? Zmarła. Wczoraj wczesnym popołudniem, w
bardzo dziwnych okolicznościach, zmarła. Dla wszystkich był to szok. Tak bardzo
się staraliśmy. Już wszystko było na dobrej drodze…
Wczoraj wieczorem odbyło się
Place ti kwa, czyli coś jak stypa poprzedzająca pogrzeb, ale w bardziej
radosnej wersji. Ludzie bawili się kilka godzin, byli tam prawie wszyscy nasi
pielęgniarze, w oddali słyszeliśmy muzykę. My jak zawsze próbowaliśmy
porozmawiać z bliskimi przez Internet. O
22:00 wyłączyłam komputer i usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu. Wyjrzałam z
pokoju. Papa wszędzie gasił światła.
Nasz stróż nocny doniósł mu, że 4
km od nas, do wioski gdzie odbywa się Place ti kwa, przyjechała Seleka. Dwóch
gości zostawiło motory w innym miejscu i podeszli do zgromadzonych ludzi na
nogach. Nikt ich nie zauważył, nikt się ich nie spodziewał. Dopiero kiedy jakieś
dzieci zaalarmowały dorosłych, dopiero kiedy rebelianci zaczęli strzelać w
powietrze zaraz obok nich, wszyscy uwierzyli.
Przyszli zabrać motory. Jeden z
muzułmanów wskazał na dwa i powiedział, że należą do niego. Dali mu spokój.
Nasz pielęgniarz nie miał tyle szczęścia. Nie chciał oddać motoru, nie chciał
jechać z nimi (chcieli żeby ktoś ich pokierował, żeby im wskazał rządowe samochody,
znowu…), zaczęli się szarpać. Motor zabrali. Jego w końcu zostawili w spokoju.
Kiedy jednak emocje trochę
opadły, chłopak zdał sobie sprawę ile miał szczęścia, przecież był o włos od
śmierci. Co to dla rebeliantów za
problem sięgnąć po broń i znów wystrzelić? Tym razem już nie w powietrze. Boże!
Znów zadziałałeś w naszej ochronie!
Wszyscy uczestnicy stypy przerażeni
uciekli w las i tam już całą noc pozostali. Seleka wróciła do swojej bazy – 30
km od nas.
My w czasie całej „akcji”
siedzieliśmy na werandzie w zupełnych ciemnościach. Komputery schowane, wzrok
wpatrzony w dal. Ela stwierdziła, że tyle co zdążymy odzyskać choćby namiastkę
spokoju, znów coś się dzieje, znów to samo.
Poszliśmy w końcu spać.
Nasłuchując.
Rano w szpitalu zobaczyłam jak
bardzo wszyscy pielęgniarze są zmęczeni. Uciekali, chowali się, większość całą
noc nie zmrużyła oka. Bardzo to przeżyli. Wielu pacjentów wróciło do lasu.
Znów.
Błędne koło. Błędne diabelskie
koło. A my pośrodku tego wszystkiego.
////////////// 20:00
Właśnie dowiedzieliśmy się, że po
wiosce kręcił się rebeliant w cywilu. Podobno mają dzisiaj wrócić. Znów
niespokojna noc?
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
Witajcie. Dzisiaj w Katedrze w Przemyślu została odprawiona Msza św. w intencji ks.Wojciecha Luli z SMA. Modlitwa obejmowała również wszystkich w RCA jak również intencję pokoju w RCA. Znamienne były dla mnie słowa psalmu z liturgii:
OdpowiedzUsuń"Odmień znowu nasz los, Panie, *
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości."
Niech słowa te będą dla Was pokrzepieniem i Waszym pokojem. Z modlitewną pamięcią Bogdan