W związku z ilością pracy w
szpitalu nie udało mi się wczoraj nic napisać, a dziś wrzucam o tej godzinie.
Także żyjemy nadal, nic nam nie jest, ale jeśli tak dalej pójdzie wpisy mogą
nie pojawiać się codziennie.
Pamiętacie demonstrację cywilów
przeciwko rządom obecnego prezydenta w Bangui o której pisałam kilka dni temu?
Tutaj jest wręcz zwyczaj, że po takich wydarzeniach głowa państwa przejeżdża
przez miasto wyrzucając z samochodu pieniądze. Tak było wcześniej, tak jest i
teraz. Prezydent wsiadł więc tego dnia do swojej bryki i zaczął rozdawać
banknoty. I co? Nikt nie podszedł, nikt ich nie pozbierał, nikt go nie
pozdrawiał! Pokazali, wymownie i bez słów pokazali co o nim sądzą. Gratulacje
dla Środkowoafrykańczyków!
Po ostatniej „krwawej” niedzieli
prezydent wypuścił wspaniałą przemowę, w której mówił, że podejmie środki by
walczyć z brakiem bezpieczeństwa w stolicy, że trzeba wyrzucić intruzów (= popleczników
swojego poprzednika, a także niektórych członków Seleki), skoszarować 1000
rebeliantów. Niby do tej pory ładnie, niby nie głupio mówił. Dodał niestety
jeszcze, że zastanawia się nad poproszeniem o pomoc w stabilizacji kraju Czadu.
Wystarczająco dużo jest w oddziałach rebelianckich osób tejże właśnie
narodowości, a jakoś stabilniej nikt się nie czuje. Ponadto zapowiedział, że w
każdej prefekturze będzie stacjonował oddział Seleki, aby chronić mienie i
ludzi. Tak jak i powyżej – ja się realnie boję o nas i nasze „mienie” dopiero
kiedy oni przyjeżdżają.
Niech najlepszym przykładem bezpieczeństwa
i ochrony jakie zapewniają będzie to, co zrobili ostatniej niedzieli, między
krótkim przejazdem przez naszą wioskę a powrotem tutaj. Odwiedzili w tym czasie
niewielką miejscowość 45 km stąd aby okraść jednego z mieszkających tam bogatych
mężczyzn, a że go nie znaleźli pojechali dalej. Trafili na innego faceta –
zabrali mu wszystkie pieniądze (jego własne i należące do tamtejszej małej
przychodni). Nie nasycili się jednak wystarczająco, więc na koniec uderzyli go
jeszcze karabinem w głowę. Ci sami – „grzeczni” chłopcy pilnujący porządku, ci
sami, którzy potem przyszli na misję naprawiać koło.
Wracając jeszcze do stolicy: w
dalszym ciągu jest mowa o rozbrojeniu Bangui, rekwirowaniu broni. Obecni
rządzący twierdzą oczywiście, że to poprzedni prezydent rozdał wszystkie te
kałachy i cięższy sprzęt. Najlepiej teraz wszystko zwalić na niego, a siebie
próbować nieudolnie oczyścić. Mówią, że zamieszki w poszczególnych dzielnicach
zaczęły się kiedy Seleka natrafiła na popleczników byłej głowy państwa, którzy
nie chcieli się poddać. Znów to samo.
Wszystko to dementuje jednak
arcybiskup Bangui, który zadaje pytanie: jak więc wytłumaczyć próbę rozbrojenia…
sierocińca? Rebelianci wpadli tam szukając nie wiadomo czego, czego na dodatek
nie znaleźli. Sterroryzowane dzieci chowały się pod łóżkami, płacze, krzyki,
koszmar… Jakby mało miały w życiu problemów…
Szkoły nie działają. Rodzice boją
się o dzieci, zwłaszcza o dziewczynki. Wciąż dochodzi do gwałtów i porwań, a
następnie wcielania siłą w oddziały Seleki.
Dwóch mężczyzn odmówiło oddania
rebeliantom swoich motorów. W ramach kary za opór każdy z nich dostał serię z
kałachów. Zginęli na miejscu. Oprawcy odjechali. Oczywiście na ich motorach. Znów.
Na północy zaś lud Peul, który
jest rozproszony w 15 krajach afrykańskich i który zajmuje się wypasem bydła
wszedł do jednej z wiosek i zażądał wydania zwierząt. Mieszkańcy nie zgodzili
się, więc intruzi przegonili krowy po ich polach, niszcząc wszystko. Miejscowi
zaczęli więc z nimi walczyć. Byli zabici po obu stronach. W ramach odwetu Peul
wraz z Seleką spalili sześć wiosek! 1900 osób zostało bez dachu nad głową, 1900
osób straciło dorobek swojego życia. I znów mamy przykład rebeliantów
broniących porządku. Tak na marginesie: większa część Peul to czadyjscy muzułmanie.
Nasze (polskie) siostry
mieszkające bliżej Kamerunu zmuszone były oddać rebeliantom swój samochód… A
więc -1 dla misjonarzy.
A co robią, jak zwykle zresztą,
wielcy tego świata? Co robią osoby, których głos ma jakiekolwiek znaczenie? Czy
coś w ogóle robią? Taaaak – potępiają! Kto mógł to już potępił ten konflikt, to
co tu się dzieje. Niestety, jak zwykle, na tym się skończyło. Mur.
A ludzie nadal uciekają, a ci
którzy jeszcze nie uciekli nasłuchują i czekają. Nasłuchują najgorszego i
czekają na najgorsze. Ale świat potępił! Starczy, nie?
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
To dosyć wzruszające - jak młoda pielęgniarka z Polski , będąca kilka miesięcy w Afryce , chciałaby zmienić świat i ludzi . W kraju , do którego pojechałaś , najtęższe głowy ekonomiczne , socjologiczne , polityczne nawet ( - międzynarodowi doradcy , eksperci , specjaliści do spraw ... ) tego jak dotąd nie dokonali . Nie
OdpowiedzUsuńzdołano zaprowadzić pokoju , wyciszyć waśni międzyplemiennych , pobudzić ludzi do uczciwości , do odpowiedzialności za kraj ( a nie tylko za własny klan , własną rodzinę , kuzynów , pociotków ) ... Bardzo kochamy naszych biednych Czarnych Braci - i jedziemy im pomagać z pobudek humanitarnych , altruistycznych , biblijnych , religijnych ... Ale nie jedziemy tam po to , by ich zmieniać ( - to jest niewykonalne ! Nie da się zmienić mentalności Afrykańczyków !) . Ty konkretnie - masz pomagać ich leczyć , na ile potrafisz .
Wydaje Ci się , że znasz Afrykę i jej problemy ; opisujesz sytuację polityczną w kraju tak , jakby to się stało po raz pierwszy w historii . A przecież tam jest tak zawsze ! Jeszcze tego nie wiesz , bo jesteś krótko . Nie znasz jeszcze afrykańskiej mentalności , więc Cię to wszystko dziwi , wzrusza , bulwersuje , wzbudza oburzenie .( To nawet zrozumiałe reakcje - w zetknięciu z trudną rzeczywistością . ) Póki co - ten biedny kraj jest taki i już . Nadgraniczne spory międzyplemienne - z grabieżami i zabijaniem - były w Afryce od zawsze i są niestety nadal . Największy obecnie problem polega jednak - jak się wydaje - na tym , że eskalacja agresywnych zachowań w relacjach międzytrybalnych może jak lawina wywołać kolejne - nowe - ogniska zapalne w innych częściach kraju ( "bo skoro inni mogą "...) .
Co do mentalności nowych żołnierzy ; tak właśnie zachowują się młodzi Afrykanie którzy nagle mają władzę . "Moje pięć minut" , więc przez te pięć minut "będę Panem Bogiem " - bo mogę !
A swoją drogą - kraj się bardzo rozwinął , skoro w Bagandou macie sieć telefoniczną i dostęp do internetu , z których dowiadujesz się o aktualnej sytuacji w stolicy i w innych regionach ( - no bo skąd masz te wiadomości , które wzbogacasz o własny komentarz i wysyłasz do netu ?) .
Każdy etap misyjnej pracy ma swoją specyfikę: na początku zupełnie inaczej postrzegamy Afrykę niż po kilku lub kilkunastu latach... Afryka nas zmienia, zmienia nasze postrzeganie świata... Misjonarz z kilkunastoletnim stażem nie powinien zżymać się, gdy "nowicjusz" chce zmieniać rzeczywistość... Uszanujmy każdy etap misyjnej pracy, pozwólmy "tym, którzy są tam krótko" - dziwić się, wzruszać, bulwersować... etc. I szanujmy te uczucia! A przede wszystkim dziękujmy Bogu, że są jeszcze tacy ludzie, którym chce się zostawić swój wygodny europejski światek, wyruszyć w prawdziwe "jądro ciemności" i pomagać ludziom, którzy znikąd pomocy nie mają.
UsuńDziewczyny - trzymajcie się, Boga przede wszystkim!
Pozdrawiam - Bacha
Popieram Bache. to juz druga wypowiedz chyba tej samej osoby w podobnym tonie. Taki madry(a) a pisze jako anonim. Napisałes raz juz swoje madrosci to po co zas drugi? Po to zeby pociac skrzydła? Poprostu tu nie wchodz i nie wymadrzaj sie. Masz wiedze a nie umiesz jej spozytkowac. Bohater \ spod cieplej kołderki pff! Trzymajcie sie tam mocno Pana! Gocha.
UsuńTo chyba jednak nie jest forum , Drogie Panie . Możecie się nie zgadzać z czyjąś opinią , ale nie ma powodu używać epitetów i obraźliwych zwrotów . Może jednak jakieś "przeciw" uzasadnione merytorycznie ?
UsuńZgadzam się z poprzednim wpisem , Pani "Gocho" . To nie forum małolatów . Dobrze byłoby wpisywać tu jednak coś mądrego . Życzę powodzenia . Aleksander
UsuńLud Peul ( Fulbe ) , a konkretnie - ich pasterski , wędrowny szczep Mbororo często popada w konflikty z sąsiadami lub z właścicielami terenów , przez które przepędzają swoje stada bydła . Mbororo są muzułmanami . Ale to nie wojny religijne tylko o pastwiska.
OdpowiedzUsuńpamiętamy w modlitwie!!
OdpowiedzUsuńWspieramy modlitwą! <><
OdpowiedzUsuńwspieram +
OdpowiedzUsuńSzkoda tego kraju, który mając dobrego przywódcę mógłby przy swoich bogactwach naturalnych być bardzo fajnym krajem. Niestety jak większość ma problem przywódców. Myślę, że szybko się tego nie zmieni. Wasza praca i pobyt tam może im dopomóc. Szczególnie tym którzy nie mają nic a sami nie są wstanie czegokolwiek zmienić ale jak mówi psalm z liturgii dnia dzisiejszego:
OdpowiedzUsuń"Bóg mnie wysłuchał, *przyjął głos mojej modlitwy.
Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby, *i nie oddalił ode mnie swej łaski."
Niech słowa te będą Waszym wsparciem. Raz jeszcze serdeczne pozdrowienia dla Was wszystkich szczególnie dla ks. Mietka i Eli. Niech Bóg będzie z Wami. Bogdan