P. stworzył na podstawie
pamiętnika, którego fragmenty tutaj publikowałam tekst, który pocztą pantoflową
dotarł w wiele miejsc - do gazet, ale i szefów Seleki… Obecnie jest
poszukiwany. Dobrze, że wyjechał. W tym kraju nie ma już czego szukać. A
wszystko to przez opisanie tylko kilku sytuacji, które wydarzyły się w
Republice Środkowoafrykańskiej. A wszystko to przez powiedzenie prawdy. Prawdy!
Kilka dni temu odwiedził
naszą misję rebeliant. Wszyscy, prócz Papy, byliśmy w szpitalu. Przyszedł sam
jeden i poprosił o trochę pieniędzy, bo głodny... Broni nie miał, ale granatem
się bawił. Dostał 2 tys. franków i grzecznie poszedł. Mówił, że jest z oddziału
stacjonującego w stolicy i nie ma na jedzenie dla rodziny. Ciężki los
rebelianta.
I jeszcze wniosek z pracy w
szpitalu. Ponad połowa dzieci, które teraz leczymy, jest niedożywiona. Odkąd tu
jestem, jeszcze tak złych statystyk nie było. Mleko terapeutyczne schodzi na
potęgę i wciąż pojawiają się nowi mali pacjenci bez malarii, bez tyfusa, a
właśnie z niedożywieniem. Niedożywieniem tragicznym – 2 letnie 5,5kg dzieci i
6-letnie ważące niewiele ponad 10 kg. Żebra nie wierzchu albo opuchlizna z
głodu. Czy to efekt „złego prowadzenia”? Tak. Ale czy nie miała na to wpływu
rebelia? Czy to przypadkiem nie są jej kolejne ofiary?
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
Pojawienie się jakiegoś realnego oporu wobec okupacyjnych sił Seleki może budzić nadzieje na wolność jednak udział Sudańczyków w tym ruchu oporu nadzieje te gasi. Dobrze byłoby dowiedzieć się, kim ci kontr-rebeliańci są i kogo reprezentują. Wydaje się, że dobrze by było, gdyby ludzie w RŚA wreszcie sami zorganizowali się i zawalczyli o siebie.
OdpowiedzUsuńZbyszek
Pozostaje nam tylko modlitwa. Niewiele możemy tu w Polsce zmienić. Możemy być świadkami i przekazywać Wasze informacje dalej. Niech Was Pan błogosławi i strzeże. Pozdrowienia dla Was wszystkich. Bogdan
OdpowiedzUsuń