6.05.2013


Dziś przyjechał do nas proboszcz z parafii z Bangui, Polak. To chyba pierwsza przeprawa na tej trasie dokonana przez białego od czasu wybuchu rebelii. Dzięki Bogu dojechał cały i zdrowy. Wziął sobie za kierowcę znajomego Czadyjczyka i dojechał. Na każdej z 5 barier Seleki facet pogadał trochę po arabsku, tu dał papieroski, tam tysiąc franków i dojechali. Dojechali. Na szczęście…

Proboszcz mówił, że w stolicy, tak jak pisałam, jest spokojniej. Nie zasypiają już przy dźwiękach wystrzałów, ale wszystko jest zrujnowane, niełatwo jest o dostęp do niektórych rzeczy. „Europejskie” zakupy da się zrobić – supermarket działa, bo właściciele zapłacili haracz za ochronę. Każdy wyjazd w miasto jest jednak ryzykowny – nie wiadomo w końcu kogo spotkasz na trasie.

Przez liczne kontakty udało się dostać kilka podstawowych leków, których nam brakowało. Ceny windują w górę (na diazepamie na przykład, który zmuszeni byliśmy kupić w zwykłej aptece, bo w hurtowniach jest niedostępny przebitka była o 1000 % !!!), to fakt, ale czasem nie ma wyjścia.

Pytamy się jednak – jak długo ta sytuacja będzie jeszcze trwać i kiedy wróci choćby namiastka normalności? Kiedy będzie można bez strachu o swoje życie pojechać do stolicy? Kiedy będzie tak jak było przed rebelią? O niczym więcej nie marzymy…

W szpitalu nadal odczuwamy skutki strachu przed Seleką. Piątki, które często bywały tak spokojne, ostatnio takie nie są. Nie wiemy za co się zabierać – tyle jest pracy. Wciąż i wciąż ktoś umiera. Dziś 6 maja, a my mamy na koncie 12 transfuzji od początku miesiąca. Wracają pacjenci, którzy dwa tygodnie temu uciekli w las podczas wizyty rebeliantów. Niestety często jest już zbyt późno – tak jak w przypadku 5-letniej Soni, która zmarła dziś rano. Zabiła ją niewyleczona malaria. Mimo toczenia krwi zmęczony organizm nie dał rady.

Chroń Panie nas wszystkich.
Chroń tych, którzy śpią w lesie.
Chroń tych, którzy w strachu śpią w swoich domach.
Chroń dzieci.
Chroń od węży.
Chroń od malarii.
Chroń od rebelii.
Amen.

Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim. 

9 komentarzy:

  1. Trafiłam, na Pani blog wczoraj; pamiętam Panią, ze świadectwa o Pani pracy w szpitalu, które Pani mówiła w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie - jakby to było wczoraj; od wczoraj modlimy się z mężem w Waszej intencji, w intencji rozwiązania tego konfliktu; zawierzamy wszystko Bożemu Miłosierdziu; jesteśmy z Wami modlitwą i myślami. Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz, gdy przeczytałam jeszcze raz nagłówek bloga zdałam sobie sprawę, że to Panią Elę pamiętam ze świadectwa w parafii NSPJ. Mam ogromną nadzieję, że nastanie pokój i Pani także do nas przyjedzie dać świadectwo. Pozdrawiam gorąco Monika.

      Usuń
  2. Nieustannie o Was pamiętam, w modlitwie+++ Just z W-wy

    OdpowiedzUsuń
  3. Modlę się za Was i Waszych podopiecznych, modlę się aby Pan Bóg dał Wam siłę, aby chronił Was od niebezpieczeństw i aby przywrócił pokój w RŚA. Pozdrawiam serdecznie Wojciech

    OdpowiedzUsuń
  4. Gab, Pan Bóg się zatroszczy!
    Na pewno!
    I wysłucha Twoich i naszych modlitw . Amen.

    OdpowiedzUsuń
  5. Długi brak wiadomości powodował, że zaczynaliśmy się bać czy coś złego się Wam nie stało. Mamy nadzieję, że spełnią się słowa psalmu z dzisiejszej liturgii
    "Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
    pomnożyłeś moc mojej duszy.

    Wybawia mnie Twoja prawica. *
    Pan za mnie wszystkiego dokona."
    Niech spełnią się słowa modlitwy, którą zanosicie i Wy tam w dalekiej Afryce i wszyscy ludzie dobrej woli tu w Polsce. Pozdrawiam serdecznie życząc siły, wiary i wytrwałości. Pamiętający w modlitwie Bogdan

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się, kim są ludzie będący w Seleka? Czytam od początku Pani blog i pewnych rzeczy nie mogę pojąć. Domyślam się, że Seleka musi jednak mieć jakieś poparcie w miejscowej ludności. Czy jednak należy ją traktować jako obce wojsko okupacyjne? Zastanawiam się, czy miejscowa ludność jest zdolna zorganizować się w taki sposób, aby skutecznie przeciwstawić się Selece? Czy są liderzy, którzy mogliby to zrobić? Z tego, co czytam, to broni i amunicji w tym kraju do tego by nie brakowało. Ale czy starczyłoby ducha?

    Takie myśli mnie naszły, gdy przeczytałem niedawne wspomnienie o św. Joannie D'Arc na tym blogu. Św. Joanna była właśnie czowiekiem idei i czynu natchnionym przez Bożego Ducha. Tylko czy RŚA mogłaby mieć kogoś takiego? I czy ci ludzie są zdolni pójść za kims takim?

    Pozdrawiam serdecznie i życze błogosławieństwa Bożego.
    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że ksiądz-dostawca, wrócił tez bezpiecznie do swojej placówki. Swoją scieżką ma gość fantazję i odwagę... Ale w zasadzie tchórze to się na misje nie wybierają.Pozdrawiam i modlę za wszystkich.
    Zdrowia i optymizmu!
    Matthiol

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteście wspaniali. Podziwiam waszą odwagę. Niech Opatrzność Boża was ochrania.

    OdpowiedzUsuń