Dane
historyczne. Piękna przeszłość. Na początku rebelii było 5 tys. Selekowców. Ilu
jest ich obecnie? Mówi się o 20 tys.! I wszyscy dobrze wiedzą, że wielu z nich
to narkomani, bandyci, recydywiści... Przecież skąd ich rekrutowali? Może do
nich wstąpić każdy. Każdy. Ile było przypadków wyzwalania całych więzień? Ilu
wtedy zasiliło szeregi rebeliantów? W naszej wiosce osobiście zapraszali
każdego kto był chętny. A jak nie być chętnym na dorobienie się, na zmianę, w
kraju bez perspektyw, bez pracy, bez przyszłości? A ilu jest napływowych z
Czadu i Sudanu?
Także te 20
tys. dalej rabuje, gwałci i zabija. Często siebie nawzajem. W stolicy wybuchają
bitwy o jedzenie, o pieniądze. Strzelają. Są ofiary. Wciąż nowe ofiary.
Teraz grabić
już nie jest łatwo, bo... już nie ma co. Męczą, szukają, może jeszcze gdzieś,
jeszcze coś da się dla siebie uszczknąć. Może jeszcze troszeczkę się dorobię.
Może jeszcze raz poczuję się wszechmogący.
Ludzie w
Banugi bronią się jak mogą. Odbywają się „koncerty na garczki”. Kiedy do kogoś
wkrada się złodziej, mieszkańcy domu piorą czymkolwiek w naczynia, alarmując
tym samym sąsiadów, którzy dołączają się do koncertu, budząc ostatecznie całą
okolicę. Cóż więcej można? Cóż więcej bezbronni ludzie mogą zrobić?
Na ostatnim
szczycie zostało podkreślone, że wszyscy są zaniepokojeni sytuacją w kraju, że
prezydent musi coś zrobić. No tak. Ale co on bidny może? Gdzie ma ich
odesłać? Jak? Przecież tak nie można. Przecież tak się nie da. Dlatego podjął
decyzję o wcieleniu ich wszystkich do regularnej, narodowej armii! Tak – tych
bandytów, złodziei i całe mnóstwo obywateli Czadu i Sudanu. Czy taka zbieranina
czuje się odpowiedzialna za obronę kraju? Czy oni w ogóle czują się
odpowiedzialni za cokolwiek?
Co więc
zrobi prezydent? Rozparceluje wszystkich żołnierzy regularnej armii po całym
kraju. I do nas w końcu trafią. Będą sobie grabić i robić co będzie im się
podobać na określonych z góry terenach. Ot, co się zmieni.
Kilka dni
temu środkowoafrykańscy biskupi widzieli się z prezydentem. Kazał na siebie
czekać kilka godzin. Odczytali list-apel o którym już kiedyś pisałam. Skupili
się w dużej mierze nad sytuacją na północy kraju, która została dotknięta
najpoważniej. Przypomnieli o spalonych dokumentach, o braku administracji
państwowej, o panoszącej się wszędzie Selece - jedynym „wymiarze
sprawiedliwości” tamtego rejonu. Jak więc teraz zrobić spis ludności przed
wyborami? Wystarczająco dużo już Sudańczyków i Czadyjczyków wkradło się do RŚA.
Jak im udowodnić cokolwiek? Wezmą sobie jednego lub drugiego „świadka” i już
będą obywatelami tego kraju. Staczamy się coraz bardziej.
I jeszcze
jednak kwestia, której ominąć nie można. 20 tys. rebeliantów. 20 tys.
umundurowanych i uzbrojonych rebeliantów. Ciągłe strzelaniny. Tak. Ale skąd w
tym kraju tyle wyposażenia? Przecież nie otwarto nagle jakichś tajnych sejfów.
To wszystko napływa. Skąd? Jak? Jaką drogą? Możliwości są ograniczone. Może
drogą powietrzną? Nie zapominajmy, że to francuskie wojska pilnują lotniska.
Kto jeszcze macza w tym palce?
Nie
wystarczająco jest już zła na świecie?
Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.
Złoża złota i minerałów, a pomimo RŚA jest najbiedniejszym krajem. Tak samo jak Demokratyczna Republika Konga jest najbogatszym krajem na świecie i jednocześnie najbiedniejszym.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że państwa północy tyle się nakradły, a mimo to nie są w stanie zapewnić sobie stabilności.
Dołączam swoją modlitwę.
K.N
Trwam w codziennej modlitwie za Was ><>
OdpowiedzUsuńMikołaj z Gdańska