24.06.2013

Dane historyczne. Piękna przeszłość. Na początku rebelii było 5 tys. Selekowców. Ilu jest ich obecnie? Mówi się o 20 tys.! I wszyscy dobrze wiedzą, że wielu z nich to narkomani, bandyci, recydywiści... Przecież skąd ich rekrutowali? Może do nich wstąpić każdy. Każdy. Ile było przypadków wyzwalania całych więzień? Ilu wtedy zasiliło szeregi rebeliantów? W naszej wiosce osobiście zapraszali każdego kto był chętny. A jak nie być chętnym na dorobienie się, na zmianę, w kraju bez perspektyw, bez pracy, bez przyszłości? A ilu jest napływowych z Czadu i Sudanu?

Także te 20 tys. dalej rabuje, gwałci i zabija. Często siebie nawzajem. W stolicy wybuchają bitwy o jedzenie, o pieniądze. Strzelają. Są ofiary. Wciąż nowe ofiary.

Teraz grabić już nie jest łatwo, bo... już nie ma co. Męczą, szukają, może jeszcze gdzieś, jeszcze coś da się dla siebie uszczknąć. Może jeszcze troszeczkę się dorobię. Może jeszcze raz poczuję się wszechmogący.

Ludzie w Banugi bronią się jak mogą. Odbywają się „koncerty na garczki”. Kiedy do kogoś wkrada się złodziej, mieszkańcy domu piorą czymkolwiek w naczynia, alarmując tym samym sąsiadów, którzy dołączają się do koncertu, budząc ostatecznie całą okolicę. Cóż więcej można? Cóż więcej bezbronni ludzie mogą zrobić?

Na ostatnim szczycie zostało podkreślone, że wszyscy są zaniepokojeni sytuacją w kraju, że prezydent musi coś zrobić. No tak. Ale co on bidny może? Gdzie ma ich odesłać? Jak? Przecież tak nie można. Przecież tak się nie da. Dlatego podjął decyzję o wcieleniu ich wszystkich do regularnej, narodowej armii! Tak – tych bandytów, złodziei i całe mnóstwo obywateli Czadu i Sudanu. Czy taka zbieranina czuje się odpowiedzialna za obronę kraju? Czy oni w ogóle czują się odpowiedzialni za cokolwiek?

Co więc zrobi prezydent? Rozparceluje wszystkich żołnierzy regularnej armii po całym kraju. I do nas w końcu trafią. Będą sobie grabić i robić co będzie im się podobać na określonych z góry terenach. Ot, co się zmieni.

Kilka dni temu środkowoafrykańscy biskupi widzieli się z prezydentem. Kazał na siebie czekać kilka godzin. Odczytali list-apel o którym już kiedyś pisałam. Skupili się w dużej mierze nad sytuacją na północy kraju, która została dotknięta najpoważniej. Przypomnieli o spalonych dokumentach, o braku administracji państwowej, o panoszącej się wszędzie Selece - jedynym „wymiarze sprawiedliwości” tamtego rejonu. Jak więc teraz zrobić spis ludności przed wyborami? Wystarczająco dużo już Sudańczyków i Czadyjczyków wkradło się do RŚA. Jak im udowodnić cokolwiek? Wezmą sobie jednego lub drugiego „świadka” i już będą obywatelami tego kraju. Staczamy się coraz bardziej.

I jeszcze jednak kwestia, której ominąć nie można. 20 tys. rebeliantów. 20 tys. umundurowanych i uzbrojonych rebeliantów. Ciągłe strzelaniny. Tak. Ale skąd w tym kraju tyle wyposażenia? Przecież nie otwarto nagle jakichś tajnych sejfów. To wszystko napływa. Skąd? Jak? Jaką drogą? Możliwości są ograniczone. Może drogą powietrzną? Nie zapominajmy, że to francuskie wojska pilnują lotniska. Kto jeszcze macza w tym palce?

Nie wystarczająco jest już zła na świecie?

Publikacja i rozpowszechnianie zawartości niniejszego bloga, są bez uprzedniej pisemnej zgody autora zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim.   

2 komentarze:

  1. Złoża złota i minerałów, a pomimo RŚA jest najbiedniejszym krajem. Tak samo jak Demokratyczna Republika Konga jest najbogatszym krajem na świecie i jednocześnie najbiedniejszym.
    Myślę sobie, że państwa północy tyle się nakradły, a mimo to nie są w stanie zapewnić sobie stabilności.
    Dołączam swoją modlitwę.
    K.N

    OdpowiedzUsuń
  2. Trwam w codziennej modlitwie za Was ><>
    Mikołaj z Gdańska

    OdpowiedzUsuń